Stary przyjaciel Tadziu Z. - doskonały winiarz - pozwolił mi wczoraj uczestniczyć w nastawieniu wina owocowego rocznik 2012.
Najpierw zebraliśmy wiśnie - 5 kg na 10 litrowy gąsior - i trochę czarnych porzeczek. Owoce Tadziu dokładnie oczyścił, parokrotnie je przemywając i usuwając zepsute. Usunięcie pestek wiśni - aby wino nie trąciło goryczką, zasadniczo nie powinno ich być w zaczynie - nie było problemem dzięki drylownicy. Tadziu nie przeczył tezie, że jestem do niej znakomitym dodatkiem.
Owoce Tadziu wsypywał do gąsiora partiami, każdą zalewając gorącym syropem z cukru (4 kg). Po ostygnięciu pulpy - nie może ona wypełniać naczynia po brzegi, z uwagi na późniejszą burzliwą fermentację - wlewa się do niej drożdże, przygotowane parę dni wcześniej, i na gąsior zakłada się korek z rurką fermentacyjną.
To było parę godzin pracy w ogrodzie, w lipcowe popołudnie. Po kilku tygodniach, po zakończeniu fermentacji Tadziu zleje młode wino do innego gąsiora i pozwoli mu dojrzewać: może do kolejnej rocznicy Bitwy pod Grunwaldem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz