środa, 31 sierpnia 2011

I twierdzenie Sokratesa

   "Wiem, że nic nie wiem" to fundamentalne, zapoznane odkrycie Sokratesa. Ten postulat funkcjonując w kulturze od tysiącleci, wciąż jest nieprzyswojony. W praktyce życiowej i świadomości historycznej to twierdzenie funkcjonuje jeszcze skromniej niż legenda o świętym Franciszku z Asyżu.
   Regułę św. Franciszka i filozofię Sokratesa łączą skromność i pokora. Są to przymioty rzadkie, gdyż nie ma do nich innej drogi niż ubóstwo i poniżenie.


 Rembrandt van Rijn
Autoportret  

   Wyznanie Sokratesa nie jest ani kokieterią, ani wyrazem słabości czy niewiedzy. To jest zdumienie co do posiadanych umiejętności i rozumienie nietrwałości osiągnięć.
   Wiem, że nic nie wiem, to znaczy, że jest się świadomym swej samotności i małości, że jest się świadomym swej omylności i zawodności. Jest to też świadomość starości i przemijalności. 
   Ale to wyznanie jest też dowodem pewności celu - "Przede wszystkim nie szkodzić" jak prawie współcześnie Sokratesowi, i podobnie, sformułował to Hippokrates - oraz świadomości posiadania siły fizycznej i moralnej do jego urzeczywistnienia.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Kłamstwo powtarzane 1000 razy nie staje się prawdą

   Oskarżony nie ma obowiązku obrony. Prawo do obrony nie jest obowiązkiem obrony. Ten postulat w praktyce sądowej jest powszechnie lekceważony, bo raczej pomijany przez teorię i wykładnię prawa. W prokuraturach, gdzie zasada niezawisłości urzędniczej jest jeszcze skromniej deklarowana przez zwierzchników, nie jest lepiej.
   Równie często jak zasadnie - a raczej częściej niż zasadnie - oskarża się mylnie lub fałszywie. Bo takie jest życie: pełne błędów, przemilczeń i kłamstw.
   Oskarżony - teoretycznie - jest niewinny z definicji. A więc - w równym i sprawiedliwym procesie sądowym - to oskarżyciel winien być przede wszystkim i bezzwłocznie podejrzanym o oszczerstwo.  I aby oczyścić się z zarzutu zbrodni urzędniczej, to oskarżyciel winien udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że oskarżenie jest oparte na prawdzie. Ale i nawet wtedy pozostają wątpliwości, bo nawet gdy oskarżyciel ma za sobą prawdę - czyli zdawałoby się wszystko - nie posiada nic, jeśli nie ma miłości.
   A ponieważ sądy - mimo werbalnych deklaracji niezawisłości - nie stoją wyżej moralnie niż prokuratury i postulat bezstronności sędziowskiej jest raczej głosem wołającego na puszczy, więc los oskarżonego jest raczej przesądzony. I oskarżony - którego niewinność jest w teorii domniemana - jest skazany jeszcze przed rozpoczęciem procesu, praktycznie z momentem aresztowania. Także później - w czasie procesu - sędzia oczekuje i żąda od oskarżonego: "Broń się!"
   Taki jest mechanizm codziennych - ordynarnych - zbrodni sądowych.
   Ale... Każdy człowiek - kimkolwiek i jakimkolwiek by nie był - zasługuje na obrońców i powinien być broniony z dobrą wolą, energicznie i do skutku. 
   Oskarżony nie ma obowiązku nic czynić, ani mówić, nawet wypowiadać zdania: "Jestem niewinny". Jednak jeśli może skutecznie się obronić, może użyć wszelkich środków - jakie by one nie były - będących w jego dyspozycji. 


 Michelangelo Merisi da Caravaggio
Zaparcie się św. Piotra

sobota, 6 sierpnia 2011

Kto mieczem wojuje, od miecza ginie

Oczywiście, Andrzej Lepper miał prawo do życia. Oczywiście, żal wczorajszej śmierci stosunkowo młodego jeszcze człowieka. Oczywiście,że był to wybitny Polak.
Odczuwam głęboki smutek. Odczuwam żal po niespodziewanej śmierci wielkiego człowieka. Ze śmiercią Andrzeja Leppera, umarła również cząstka mnie jako Polaka.
Nie ceniłem jednak burd politycznych wszczynanych przez Andrzeja Leppera. Nie byli dla mnie wzorcami przyzwoitości ludzie, którymi się otaczał: Renata Begier, Danuta Hojarska, Anna Kalata, Krzysztof Jurgiel, Stanisław Łyżwiński,Janusz Maksymiuk. Nie uważam, żeby w okresie swych największych wpływów politycznych - w latach 2005-2007 - zrobił cokolwiek dobrego dla społeczeństwa, dla Polski.
Być może - zaszczuty przez polityków i aparat represji (rychło miał być doprowadzony do sądu przez policję) - rzeczywiście popełnił samobójstwo. Ale nawet w tym przypadku żałoba ogarnia Polskę, a odpowiedzialność za tę śmierć spada na dwóch wielkich rywali do władzy - Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego.