poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Nierząd w Kościele Polskim

Już w ostatnich latach życia Jana Pawła II w Kościele Polskim widać było podziały wśród hierarchów. Prymas Polski, kardynał Józef Glemp - w podeszłym wieku, chociaż nie zgrzybiały - był figurantem. Przewodniczył Konferencji Episkopatu Polski nie on, a arcybiskup przemyski Józef Michalik. Biskupi publicznie demonstrowali najróżniejsze postawy od humanistycznej (biskup Tadeusz Pieronek) do nacjonalistycznej (biskup Sławoj Leszek Głódź).
Po śmierci Jana Pawła II było już tylko gorzej. Sekretarz wielkiego papieża, biskup Stanisław Dziwisz, zesłany na arcybiskupstwo do Krakowa i szybko mianowany kardynałem, natychmiast stworzył "kościół łagiewnicki", jakoby w opozycji do "kościoła toruńskiego" ojca Tadeusza Rydzyka. Nominowany na arcybiskupa warszawskiego biskup Stanisław Wielgus, został wyklaskany podczas ingresu w katedrze warszawskiej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, po uprzednim nocnym bombardowaniu Watykanu kserokopiami dokumentów Służby Bezpieczeństwa PRL.
Nierząd stał się dramatyczny w czasie zamieszek o krzyż przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Zalękniony arcybiskup warszawski Kazimierz Nycz najpierw ogłosił, że nie jest stroną w awanturach wywoływanych przez Jarosława Kaczyńskiego, a później podpisał się pod apelem prymasa Józefa Kowalczyka, próbującego spacyfikować zamieszki. Po stronie prymasa stanął arcybiskup poznański Stanisław Gądecki. Przeciwstawne stanowisko - wzywając do walki ("obrony krzyża") - bezzwłocznie zajął metropolita krakowski, kardynał Stanisław Dziwisz, a za nim arcybiskup gdański Sławoj Leszek Głódź.
Wojna domowa, sprowokowana zamieszkami o krzyż przed Pałacem Prezydenckim, jest niekorzystna dla społeczeństwa, ale wobec rywalizacji i sporów wśród hierarchów katolickich w Polsce jest bardzo prawdopodobna.
Przyczyną niepokojów w kraju jest rywalizacja hierarchów o prymat w Kościele Polskim.

Tiziano Vecelli
Paweł III z siostrzeńcami

wtorek, 13 kwietnia 2010

Las katyński i zagajnik smoleński

Las katyński okrywający szczątki tysięcy Polaków zabitych w 1941 roku strzałem w tył głowy jest symbolem groźnej, strasznej i mściwej siły Rosji. Jest wiecznie zielonym pomnikiem historii: wspomnieniem Iwana Groźnego, Dymitra Samozwańca, Piotra Wielkiego, Iwana Pugaczowa, Katarzyny Wielkiej, Aleksandra Suworowa, Michaiła Kutuzowa i Józefa Stalina. Las katyński ma swoje szaro-czerwone odbicie w Polsce - obóz w Szczypiornie, gdzie w nędzy umierali jeńcy rosyjscy wzięci w wojnie z 1920 roku.
Zagajnik smoleński to symbol wielkości Rosji. Po katastrofie polskiego samolotu rządowego w dniu 10 kwietnia - śmierci 87 czołowych polityków z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele i 9 członków załogi - Rosjanie dali Polakom bezwarunkową, nienaganą i wszechstronną pomoc. Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew natychmiast dyskretnie dali Polakom ogromne środki. Znów Polacy nie byli bez winy: to był raczej awanturniczy, obłędny i samobójczy nalot na Rosję.
A jednak nie jest mi żal. Wspominam i ogromnie szanowanych - tych, którzy zabiegali o ucywilizowanie Rosjan i Polaków w sposób pokojowy - Bułata Okudżawę, Agnieszkę Osiecką, Aleksandra Sołżenicyna, Stefana Wyszyńskiego, Karola Wojtyłę i Wojciecha Jaruzelskiego.

niedziela, 11 kwietnia 2010

II twierdzenie Sokratesa

   "Lepiej być krzywdzonym, niż krzywdzić" wydaje się nakazem paradoksalnym, a nawet masochistycznym. W istocie Sokrates ma rację: traci oprawca, nie ofiara.
   Najbardziej poetycki dowód jaki znam to anonimowy tekst z Tygodnika Powszechnego "Jeżeli żałuje, przebacz mu":
   "A jak nie żałuje? Potrącił cię, kopnął, dokuczył, obraził, nawymyślał, naubliżał, obmówił, oczernił, wyśmiał, wykpił, upokorzył, skompromitował, uniemożliwił dalszą działalność, odsunął od życia, może pożyczył i nie oddał, oszukał, okradł. I uważa, że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku.
A ty byś mu nawet chętnie przebaczył, ale gdybyś stwierdził, że coś w nim drgnęło, gdyby okazał, że jest świadomy twojej krzywdy. Ale on śmieje się ze swoimi kumplami z ciebie, który leżysz podeptany i sponiewierany. To co robić? Ty idź dalej. Spytasz: to mam nie przebaczać? To nie jest tutaj dobre słowo. Przecież on nie prosi cię o przebaczenie. Ale nie właź do rowu i nie czekaj sposobności, aby się zemścić, a przynajmniej wyrównać rachunki. Idź dalej, abyś się nie zniszczył w nienawiści i zapamiętaniu. A za niego pomódl się czasem."

   Człowiek krzywdzony ma prawo obronić się. Jeśli to jednak jest możliwe obronę należy pozostawić postronnym, którzy obiektywniej oceniają sytuację niż atakowany: krzywdy bywają czasem urojone.    
Michelangelo Merisi da Caravaggio
Judyta odcinająca głowę Holofernesowi